GKS Jaraczewo rozhartował pleszewską Stal
GKS Jaraczewo, po wyeliminowaniu w poprzednich rundach wyżej notowanych drużyn Pelikana Grabów, a zwłaszcza KKS-u II Kalisz i Zawiszy Łęka Opatowska, bez nadmiernego strachu przystąpił do półfinałowej rywalizacji z pleszewską Stalą. Przewodnikiem w drodze po finał strefowego Pucharu Polski był Kamil Stefaniak. Grający trener jaraczewskiego zespołu zastąpił w podstawowym składzie Mateusza Nowaka, który odczuwał skutki kontuzji odniesionej w niedzielnym meczu ligowym z Pogonią Książ Wlkp. Zresztą obaj napastnicy, jak się później okazało, stali się "ojcami" awansu gospodarzy. Ale "napoczął" Stal Stefaniak. W 10. minucie otrzymał piłkę przed polem karnym, podciągnął ją do linii szesnastego metra i kapitalnym uderzeniem, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i spadła za linią bramkową, nie dał szans na obronę bramkarzowi Stali Dawidowi Sassowi. W końcówce pierwszej połowy bliski wyrównania był Bartłomiej Bąkowski. W 42. minucie napastnik Stali otrzymał piłkę na piątym metrze przed pustą bramką, ale posłał ją nad poprzeczką na aut bramkowy.
O ile w pierwszej połowie GKS przeważał, ale nie uzyskał bezpiecznego wyniku, o tyle w drugiej części rozbił rywali. Już w 48. minucie zespół z Jaraczewa podwyższył prowadzenie. Spora w tym zasługa Sebastiana Wacha, który wyłuskał piłkę obrońcy, wbiegł w pole karne i wyłożył ją przed bramkę Kamilowi Stefaniakowi. Trener GKS-u nie zmarnował okazji i po raz drugi pokonał Sassa. Po drugim trafieniu piłkarze Stali wyglądali już na pogodzonych z losem, a GKS jeszcze bardziej uwierzył w możliwość wywalczenia awansu do finału. W 57. minucie strzelec obu goli opuścił boisko, ale wkroczył na nie z obandażowaną głową Mateusz Nowak. Potrzebował jednak zaledwie trzynastu minut, aby udowodnić, że plaster ani czapka z bandażu na głowie nie przeszkadzają mu w grze i z ich powodu nie stracił swej wybornej, w ostatnim czasie, skuteczności. W 70. minucie w sytuacji "sam na sam" z Sassem pewnie pokonał bramkarza Stali, zdobywając trzeciego gola. Już sześć minut później z bliska po raz drugi po swoim strzale, a czwarty w meczu, umieścił piłkę w siatce goście. Wynik w 81. minucie pięknym strzałem z samego narożnika pola karnego ustalił Piotr Walczak. Stal w drugiej połowie nie zrobiła wiele, aby odwrócić losy meczu. Co prawda przy stanie 5:0 gościom należał się rzut karny, za popchnięcie w polu karnym, ale z pewnością nie zmieniłoby to rozstrzygnięć w kwestii awansu do finału.
- Do Jaraczewa przyjechałem na mecz po raz pierwszy i jestem zaskoczony. Słyszałem, że na tutejszy stadion przychodzi bardzo wielu kibiców. Dzisiaj to się potwierdziło. Wspaniała atmosfera, do tego wysokie zwycięstwo zespołu z Jaraczewa. Jadąc tutaj mówiłem, że historia kołem się toczy. Jakiś czas temu GKS mógł grać w finale, ale tak się nie stało. Mam nadzieję, że tym razem GKS będzie mógł przystąpić do finałowego spotkania i powalczyć o zwycięstwo, bo zarówno piłkarsko, jak i organizacyjnie, klub na to zasługuje - zdradził swoje pomeczowe wrażenia po starciu GKS-u ze Stalą Pleszew obecny na spotkaniu wiceprezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej Piotr Kościelny.
GKS Jaraczewo - Stal Pleszew 5:0 (1:0)
1:0 - Kamil Stefaniak (10.)
2:0 - Kamil Stefaniak (48.)
3:0 - Mateusz Nowak (70.)
4:0 - Mateusz Nowak (76.)
5:0 - Piotr Walczak (81.)
GKS: N. Szymczak - M. Bolek, K. Tomczak, M. Urbaniak, D. Józefiak (56. K. Wieliński), D. Małecki, J. Gabryszak (75. K. Glinkowski), P. Walczak, Przemysław Rzepka (70. M. Kordus), S. Wach (83. F. Glinkowski), K. Stefaniak (57. M. Nowak)
Zabójcza końcówka Jaroty II
Bardzo trudną przeprawę mieli w półfinale strofowego Pucharu Polski podopieczni Krzysztofa Matuszaka. Co prawda początek spotkania był dla rezerw Jaroty bardzo udany. Już w 1. minucie Szymon Komendziński powinien dać Jarocie II prowadzenie, ale uczynił to, w podobnej sytuacji, dopiero cztery minuty później. Potem jednak obrońcy jarocińskich rezerw popełnili dwa fatalne błędy przy wyprowadzaniu piłki i po pierwszej połowie 2:1 prowadził zespół ze Słupii. W drugiej połowie długo ten wynik się utrzymywał, mimo iż młodzi piłkarze Jaroty II stworzyli sobie wiele okazji do uzyskania wyrównującego gola. Padł on jednak dopiero w 85. minucie, i to w dość szczęśliwych okolicznościach. Komendziński dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, a jeden z obrońców gospodarzy skierował ją do własnej bramki. W 89. minucie "piłkę meczową" mieli gracze ze Słupii, ale strzał jednego z zawodników zatrzymał sie tylko na poprzeczce. Z kolei dwie minuty później losy awansu do finału przechylił sie na wagę rezerw Jarocy. W doliczonym czasie gry kapitalnym podaniem popisał się Filip Szydlik, a Marcin Konopka minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.
KP Słupia - Jarota II Witaszyce 2:3 (2:1)
0:1 - Szymon Komendziński (5.)
1:1 - Marcin Górecki (22.)
2:1 - Jacek Łaś (27.)
2:2 - gol samobójczy (85. )
2:3 - Marcin Konopka (90.+1)
Jarota II: J. Baucz - Sz. Łyskawa, P. Stachowiak, Sz. Bogaczyk, Mikołaj Kowalski, K. Matuszak (83. Ł. Tomczak), I. Rybarczyk, Sz. Komendziński, D. Konopacki, M. Konopka, E. Jędraszak (70. F. Szydlik)
Finał strefowego Pucharu Polski, w którym zagrają dwa zespoły z powiatu jarocińskiego, rozegrany zostanie 11 listopada, w dniu święta Niepodległości Polski. Spotkanie odbędzie się w Jaraczewie o godz. 11.00.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.