Jaraczewo. Interwencja. Na polach i w rowach stoi woda.Rolnik z Zalesia winą obarcza właściciela stawu w Parzęczewie. Ten z kolei wszystkiego się wypiera i mówi, że nie spuszczał wody ze stawu, bo straciłby ryby.
W czasie kiedy wszyscy walczą ze skutkami suszy i liczą straty, w Zalesiu pojawił się problem przeciwległej wagi. Chodzi wodę, która zalewa pola, rowy i łąki rolnikom. Mieszkańcy podejrzewają, że pochodzi ona ze stawu w Parzęczewie.
Sąsiadowi zalało łąkę, drugiemu sąsiadowi zboże! Woda gromadzi się też w rowie, który znajduje się pod mostkiem przy drodze Zalesie - Góra! Ta sytuacja powtarza się wciąż -
- mówi Jacek Zaradniak, który zwrócił się do nas z tym problemem.
- U nas jest ziemia 4, 5 i 6 klasy, czyli choćby nie wiem jak duże ilości deszczu spadły, ona wszystko wchłonie. Ale podczas kiedy ogromna ilość wody gromadzi się tutaj, wtedy ziemia nie wchłania tego tak szybko i wszystkie okoliczne pola, łąki i rowy zostają zalane. Ta sytuacja powtarza się co roku. Były nawet takie sytuacje, że woda przelewała się przez okoliczne drogi. Jeżeli ten staw rybny jest czyjąś prywatną własnością, to niech ten ktoś sobie tę wodę zachowa, a nie będzie nam zalewał pola. Kto zapłaci nam odszkodowania za poniesione straty ?
- pyta rozgoryczony rolnik z Zalesia. I dodaje, że jeśli będzie trzeba, to zwróci się z problemem do prokuratury.
Co na to wszystko właściciel stawu?
Czy zalane pola to faktycznie jego wina?
Jak sprawę komentuje wiceburmistrz Jaraczewa?
O tym wszystkim przeczytacie w nadchodzącym wydaniu Gazety Jarocińskiej, które w sprzedaży ukaże się już w najbliższy wtorek 31 lipca.
ZOBACZ WIDEO