Mówi o sobie „38-letni starzec”. Z dystansem opowiada o tym, co robi w życiu i dlaczego właśnie to.
Andrzej Pilipiuk przyjechał do Jarocina na zaproszenie biblioteki publicznej. W pałacu Radolińskich spotkał się z czytelnikami swych książek.
Zapowiedział od razu: „W przeciwieństwie do innych pisarzy nie gryzę, więc śmiało będzie można pytać”. Jarociniacy więc pytali - m.in. o to, jak to się stało, że archeolog został pisarzem. Pilipiuk opowiedział, że „wymyślił” sobie to zajęcie już w dzieciństwie. Z prostej przyczyny. - Miałem jakieś 11 lat. Czytałem Nienackiego, „Pana Samochodzika” i myślałem: „Fajnie napisane, szkoda, że tylko 12 tomów” - wspominał. - Potem zobaczyłem stopkę, w której było napisane, że nakład 250 tys. egzemplarzy. Popatrzyłem na okładkę - cena 26 zł. Pomnożyłem jedno przez drugie i stwierdziłem: "O w mordę, to są kwoty, o jakie mi chodzi!" Miałem 11 lat i myślałem, że pisarz wszystko dostaje do kieszeni. Wyobrażałem sobie tylko niewyobrażalne ilości pieniędzy. I stwierdziłem - zostanę pisarzem.
Szerzej w kolejnym numerze „Gazety Jarocińskiej”.
(akf)