85% kobiet wie, że picie alkoholu w ciąży może przynieść szkody dziecku. Wiele mam jednak pije. Dzieci rodzą się z tyloma zaburzeniami i deficytami, że rodzice sobie nie radzą...
- Mamy mity, które bronią picia w Polsce. (…) Niektórzy uważają mówienie o FAS-ie za jakieś sekciarstwo, pseudoreligijną szajbę, że ktoś się wtrąca komuś, kto jest w ciąży i mówi: „Słuchaj, zastanów się, to może nieść krzywdę dla ciebie i twojego dziecka. Ty poniesiesz koszty tej krzywdy. Dziecko, urodziwszy się, nie da ci satysfakcji macierzyństwa, bo będzie miało ograniczenia, które utrudnią zbudowanie z nim relacji. Po roku, dwóch może trafić do rodziny zastępczej” - mówił podczas seminarium w Jarocinie lek. med. Krzysztof Liszcz z Torunia.
Zwrócił uwagę na problem samoistnych poronień. - Duży krzyk, in vitro, refundować czy nie refundować. A może trzeba się przyjrzeć, jak te ciąże przebiegają? Może to są ciąże alkoholowe? Po obu stronach - zaznaczył. - Modele zwierzęce pokazują, że picie męskie niesie także zagrożenia dla przebiegu rozwoju. Wiadomo, jak wyglądają plemniki mężczyzn przewlekle pijących - pożal się, Boże: małe, skrócone, skrzywione, główki niepełne, ledwo to tam lezie. Taki plemnik niesie ryzyko niepełnowartościowości także w obszarze matrycy genetycznej.
Lekarz mówił o tym, jak rozpoznać FAS u dzieci i jak im pomagać. Seminarium wzbudziło duże zainteresowanie, tym bardziej że lekarz powoływał się na własne, rodzinne doświadczenia.
Szerzej w kolejnym numerze „Gazety Jarocińskiej”.
(akf)