- Kiedy ksiądz prałat mnie przedstawiał, usłyszeliście jakieś dziwne wyrażenia. Ja naprawdę tak się nazywam. Jak w Ostrowie Wlkp. przyszedłem do nowej szkoły, w której miałem uczyć i się przedstawiłem: jestem tu nowy. Jestem ksiądz Krzysztof Śliczny. Jedna z dziewczyn skwitowała: „Szału nie ma” - rozpoczął swoje kazanie proboszcz parafii ze Zdun, który w tym roku przewodniczył sumie odpustowej ku czci św. Marcina w Jarocinie.
Duchowny wyznał, że świątynia zrobiła na nim tak duże wrażenie, że „stracił przyczepność, ale na szczęście udało mu się złapać pion”. - Pewien zakonnik młody przyszedł do brodatego mnicha i zapytał go, jak ma mówić dobre kazania. „Musisz ładnie zacząć. I musisz też pamiętać, żeby ładnie zakończyć. No i najważniejsze, żeby początek od końca nie był za daleko”. Będę się starał, żeby tak było - zażartował ksiądz Krzysztof Śliczny.