- Tu się nie da siedzieć. Śmierdzi! - mówi burmistrz Adam Pawlicki o swoim gabinecie. - Wszystko przeszło papierosowym dymem. Kazałem firanki zdjąć i wyprać. Trzeba będzie też chyba przemalować.
Rzeczywiście w pustym jeszcze biurze, przeznaczonym od lat dla przez szefa gminy, dominuje zapach tytoniowego dymu. Czy w urzędowych pomieszczeniach palenie jest dozwolone?
- Oczywiście, że zgodnie z prawem palić nie wolno - uprzedza kolejne pytanie Aldona Łyskawińska, sekretarz gminy Jarocin.
Nie jest tajemnicą, że poprzedni burmistrz Stanisław Martuzalski lubił zrobić sobie przerwę na dymka. Z papierosem można go było zobaczyć m.in. w przerwach sesji, czy na urzędowym balkonie. Jak przyznał kiedyś - walczy z nałogiem. Co na zarzut, że w jego dawnym gabinecie śmierdzi? - Co do poziomu mojego następcy nie będę się wypowiadał. Nie chce się odnosić do takich insynuacji - wykręca się od odpowiedzi były burmistrz Stanisław Martuzalski.
Skąd w takim razie w gabinecie wziął się odór spalonych papierosów? - Niemożliwe. Być może jakieś krasnoludki ten zapach rozsiały - ironizuje były włodarz miasta. - Czasami popalałem, ale nie żeby zapach został w gabinecie.
Na smród papierosów narzeka też zastępca burmistrza, niepalący Robert Kaźmierczak, który dostał gabinet po Hannie Szałkowskiej. Pawlicki pracuje teraz najczęściej dzieląc pomieszczenie… ze swoim zastępcą Witosławem Gibasiewiczem. W tym gabinecie siedział poprzednio wiceburmistrz Mikołaj Kostka. - Jedną cechę miał dobrą. Nie palił - komentuje z przekąsem jeden z urzędników.
Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji może być to, że burmistrz Jarocina ma dwa gabinety. Drugi jest w ratuszu. Pytanie tylko, czy i tam nie było nielegalnej palarni.