Studniówkowa gorączka trwa w najlepsze - uczniowie albo szykują się do pierwszego w życiu balu z prawdziwego zdarzenia albo mają go już za sobą. Nie zdają sobie sprawy z tego, ile… „grzechów” związanych jest z tym wydarzeniem.
Do Aliny Czyżewskiej, która zajmuje się w Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska tematem szkół, zgłaszają zarówno się zarówno uczniowie, jaki i nauczyciele, pytając, czy organizatorzy studniówek działają zgodnie z prawem.
Choć w większości studniówki „wyszły” ze szkół i stały się imprezami prywatnymi, a ich uczestnicy są dorośli, muszą liczyć się z wieloma ograniczeniami, w większości wymuszonymi przez przepisy.
Lista studniówkowych „grzechów”, które popełniają szkoły jest zaskakująca i długa. To na przykład:
obowiązkowe opłaty dla osób, które na studniówkę się nie wybierają; nie zwracanie wpłaty w przypadku wycofania się uczestnika; przymuszanie uczniów do tańczenia poloneza (pod groźbą obniżenia oceny z W-F-u lub zachowania) czy zakaz opuszczania budynku.
- Wyobraźmy sobie, że mówimy na przykład o balu sylwestrowym, którego organizatorzy narzucają takie reguły uczestnikom. Czy wzięlibyśmy w nim udział, płacąc słono i wiedząc, że na przykład nie możemy wyjść na papierosa, bo nie wpuszczą nas z powrotem do środka? Nie dość tego organizator narzuca nam, kogo możemy zaprosić, a czyje towarzystwo jest wykluczone? (...) Mało kto zdaje się zauważać, że przyszli maturzyści to osoby dorosłe, mające pełnię praw obywatelskich - podkreśla Alina Czyżewska.
Z kolei wielu organizatorów bali studniówkowych stawia pytanie: Czy dorosłość oznacza odpowiedzialność?
Spotkaliście się z podobnymi wątpliwościami i ograniczeniami na waszych studniówkach? Przeszkadzały wam? Piszcie w komentarzach.