Ponad 30 osób protestowało wczoraj pod Szpitalem Powiatowym w Jarocinie. Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, NSZZ „Solidarność” oraz Koło Zakładowe NSZZ Ratowników Medycznych domagali się m.in. podniesienia wynagrodzeń. Związkowcy poinformowali, że przygotowują się do przeprowadzenia referendum strajkowego.
W pikiecie - oprócz pielęgniarek, położnych i ratowników medycznych - wzięli udział przedstawiciele i przedstawicielki pozostałaych grup zawodowych m.in. fizjoterapeutów i farmaceutów.
Jesteśmy na etapie restrukturyzacji, ograniczenia kosztów, w zdecydowanej mierze związanej z wynagrodzeniami lekarzy. To jest nie tylko kwestia zmniejszenia tych wynagrodzeń, ale też pewne rozwiązania organizacyjne, które mają ograniczyć ilość lekarzy. Jeśli będą tutaj zakładane oszczędności, to tylko w ten sposób mogą się znaleźć pieniądze na podwyżki – powiedział prezes szpitala Marcin Jantas.
– Rozumiemy, że kosztem lekarzy będziemy cały czas coraz mniej zarabiać, prawda? – spytała jedna z protestujących kobiet. – Nas za chwilę nie będzie, bo nikt nie przyjdzie do pracy za te pieniądze – wtórowała jej inna uczestniczka spotkania.
Pielęgniarki zwracały uwagę, że w Jarocinie są najniższe pensje. – Rozmawiacie o połączeniu szpitala w Jarocinie i Środzie Wlkp. Czy pan ma świadomość, że tam wynagrodzenie zasadnicze pielęgniarek zaczyna się od 2 tys. zł? To jest kilkaset złotych więcej niż u nas – mówił Sławomir Zieliński z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Tak jak inni zebrani chciał wiedzieć, co się stanie po połączeniu obu szpitali. Prezes w odpowiedzi powtarzał jedynie, że na razie jest tylko zielone światło dla przeprowadzenia analiz dotyczących połączenia placówek, więc nic więcej nie wiadomo. Nie potrafił jednoznacznie powiedzieć, kto wpadł na pomysł fuzji. – Za miesiąc z „Gazety Jarocińskiej” dowiemy się, co zostało zrobione – oburzała się jedna z uczestniczek spotkania.
Pracownicy przypominali, że gdy pięć lat temu jarociński szpital przekształcano w spółkę, to wskazywano na wiele korzyści, które miały się z tym wiązać – m.in. możliwość przeprowadzania komercyjnych zabiegów. Ich zdaniem teraz już widać, że nic się nie zmieniło. – Mieliśmy zarabiać pieniądze, komercyjnie. I gdzie są te pieniądze? Ciągle ich nie ma – denerwowała się Krystyna Mankiewicz z NSZZ „Solidarność”. – Po co było to przekształcenie? – pytała. Jej zdaniem każde kolejne władze powiatowe oszukiwały pracowników. Protestujący pytali, dlaczego nie ma komercyjnej poradni ortopedycznej, diabetologicznej, oddziału laryngologicznego czy paliatywnego.
Zebrani wielokrotnie zwracali uwagę na ogromne dysproporcje między warunkami zatrudnienia i wynagrodzeniami lekarzy a pozostałych pracowników. Mówili, że pielęgniarka zarabia 12-15 zł na godzinę, a lekarz ponad 100 zł. – Pan wie doskonale, że gros lekarzy przychodzi, wyspani idą do domu… – mówiła jedna z protestujących. – I stawiają sobie apartamenty – wtrąciła inna kobieta. – Żyją sobie po prostu jak w hotelu. Od czasu do czasu wykonają jakąś procedurę. (…) Lwia część pracy spoczywa nie na barkach personelu lekarskiego. Tam jest może większa odpowiedzialność, rozumiem. Ale wie pan, co? Nawet za tych lekarzy trzeba sprawdzać dokumentację – kontynuowała. – Lekarze się czują bogami.
Jeden z pracowników zwrócił uwagę, że lekarze na kontraktach, którzy przyjeżdżają do Jarocina, są przemęczeni i coraz częściej popełniają błędy. – Zarzucał pan pewnym osobom łamanie prawa, więc pana obowiązkiem jest pójść na prokuraturę. A jak nie, to niech pan się wycofa – odparł zdenerwowany prezes. – Pan robi to, co robił jeden radny, mówiąc, że szpital to… nie dokończę – odniósł się Jantas do przedwyborczej konferencji prasowej Mariusza Taczały, zdaniem którego niektórzy mieszkańcy nazywają szpital rzeźnią.
Kolejne spotkanie związków zawodowych z prezesem Marcinem Jantasem odbędzie się w środę.
Więcej w kolejnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”. Zobacz WIDEO
