- Problem polega na tym, że mamy za mało personelu pielęgniarskiego - alarmuje Wanda Olesińska, która nadzoruje pracę pielęgniarskich zespołów wyjazdowych w jarocińskiej „wieczorynce”.
W szpitalu „wieczorynka”, czyli nocna i świąteczna opieka zdrowotna funkcjonuje od 10 lat. Obejmuje ona teren całego powiatu. Działa w dni robocze od godz. 18.00 do 8.00 oraz w weekendy i święta. Jest to - oprócz pomocy ambulatoryjnej, czyli w gabinecie lekarskim - również opieka pielęgniarska wyjazdowa.
- Pacjenci wydzwaniają, denerwują się. My jedziemy. A na miejscu okazuje się, że pacjent jest na działce, na zakupach, w kościele, u rodziny. Zostawiamy kartki. Nikt nie zostaje bez opieki, ale wszystko ma swoje granice - podkreśla Olesińska.
I dodaje: - Jaki duży jest nasz powiat, każdy wie. Od Jarocina do ostatniego, najdalej oddalonego punktu - do Gąsiorowa w gminie Żerków jest ponad 25 kilometrów. Mamy tam na przykład jeden zabieg i pokonujemy w tą i z powrotem 50 kilometrów. A takich zabiegów wyjazdowych w ciągu miesiąca jest około 600. Pracujemy mniej więcej do godziny 22.00 - informuje przełożona pielęgniarek.
Jej zdaniem po części do tych obciążeń, które ma „wieczorynka” przyczyniają się lekarze rodzinni, którzy zlecają wiele zabiegów do wykonania u pacjenta w domu. Opisuje sytuacje, które spotykają pielęgniarki z zespołów wyjazdowych „wieczorynki”. - Pacjenci wydzwaniają, denerwują się. My jedziemy, a na miejscu okazuje się, że pacjent jest na działce, na zakupach, w kościele, u rodziny. Zostawiamy kartki. Nikt nie zostaje bez opieki, ale wszystko ma swoje granice. Jeśli jest zabieg w domu pacjenta, to on powinien tam być - podkreśla.
Wanda Olesińska wspomina ubiegłoroczne święta Bożego Narodzenia. - Było wiele świątecznych dni. Wszyscy mieli wolne. Była Wigilia, akurat w niedzielę, każdy się gościł. A pielęgniarki jechały do domów pacjentów. I zaznacza: - Mówię to, żeby uświadomić wszystkim, jaka to jest praca i że rzadko kto chciałby ją wykonywać.