- Spałem, kiedy wybuchł pożar. Spaliła się jedna stodoła i połowa drugiej... Ogień był blisko domu. Dobrze, że wiatr wiał w stronę Klęki - mówi Andrzej Pilarczyk.
Właściciel gospodarstwa pokazuje puste miejsce po spalonej stodole. Czy to mogło być podpalenie? - Myślę, że tak. W 99 % - mówi mężczyzna. - Materiałów łatwopalnych tam żadnych nie było. Tylko słoma. Spał, kiedy wybuchł pożar. - Przyjechał jakiś obcy facet, obudził mnie, bo ja nic nie słyszałem. Z drogi zjechał, jak zobaczył, co się dzieje - opowiada gospodarz z Wolicy Pustej. Szerzej czytaj w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.