- Większość ludzi ciągle traktuje pogotowie, jak przychodnię na kółkach - twierdzą zgodnie ratownicy medyczni. Trudno w to uwierzyć, ale ludzie dzwonią po pogotowie do bolącej od kilku dni nogi, przeziębienia czy skaleczenia. Banalne powody zgłoszeń nie tylko generują dużą ilość wyjazdów Zespołów Ratownictwa Medycznego, ale co gorsza karetki może zabraknąć, aby uratować komuś życie.
Jarocińskie Zespoły Ratownictwa Medycznego wyjeżdżały przez 9 miesięcy tego roku 2.920 razy.
Część wezwań była nieuzasadniona. W ocenie ratowników ludzie świadomie wprowadzają w błąd dyspozytora medycznego. - Wymyślają dolegliwości, których w rzeczywistości nie ma. Bardzo często pada hasło: „Boli mnie w klatce”. Przyjeżdżamy i okazuje się, że chory nic takiego nie zgłasza - opowiada jeden z ratowników.
Takie nieodpowiedzialne postępowanie sprowadza się do tego, że nie ma karetki z dyżurującym personelem medycznym w sytuacji nagłego zagrożenia życia. Zdarzało się, że z pomocą śpieszyła straż pożarna. Lądowało również LPR
Do jakich przypadków ludzie wzywają karetki pogotowia? Jak się tłumaczą? Czy w Jarocinie jest potrzebny trzeci Zespół Ratownictwa Medycznego? Czy jest szansa na podstację pogotowia w Żerkowie? Ile razy wyjeżdżają karetki w ościennych powiatach?
Czytaj raport w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”