reklama

„Mamuś, nie denerwuj się. Ja wrócę”

Opublikowano:
Autor:

„Mamuś, nie denerwuj się. Ja wrócę”  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

 

Jarocin. Joanna Wesołek. Sprawa zaginięcia Joanny Wesołek z Jarocina: „Mamuś, nie denerwuj się. Ja wrócę”

 


Szokujące ustalenia grupy osób pracującej nad wyjaśnieniem zaginięcia 17-letniej dziewczyny z Jarocina.

- Złożyłam do Prokuratury Krajowej zawiadomienie związane z uprowadzeniem, a następnie zabójstwem Joanny Wesołek - mówi adwokat Anna Szydłowska z Warszawy.

 



- Codziennie, jak kładę się spać, to widzę córkę, jak wychodzi z domu. Widzę, jakby stała przede mną - mówi mama Joanny i ociera łzy spływające po policzkach.

 

Lipiec 2000

17-latka przepadła bez wieści 20 lat temu. Dzisiaj miałaby 37 lat. Uczyła się w II klasie szkoły zawodowej w Jarocinie. Chciała zostać ekspedientką. Miała praktyki w jednym z jarocińskich sklepów. Mieszkała z mamą w lokalu socjalnym przy ul. Szubianki w Jarocinie. Lipiec 2000 Jest niedziela, środek upalnego lata, wakacje na półmetku. Asia, szczupła szatynka, zakłada granatowe dżinsy i biały t-shirt z owalnym dekoltem. Na wierzch wkłada granatową jedwabną bluzkę w białe wzory. Wychodzi z domu przed 22.00. Idzie, choć mogłaby mieć obawy. Od kilkunastu dni otrzymuje listy z pogróżkami. Mama czuje, że to może być pułapka.

 

- Były w nich sformułowania: „Ty już nie żyjesz” , „Taka, jak ty, nie może istnieć na tym świecie” - przypomina sobie matka. - Było dużo różnych pogróżek, których już nie pamiętam.

 

Listów jest w sumie kilkanaście. Kto je wysyła? Czy rzeczywiście autorami są osoby związane z półświatkiem? Handlem narkotykami?

 

- Po zgłoszeniu sprawy na policję, że otrzymuje takie listy, długo nie trwało i zaginęła - mówi zrozpaczona jarocinianka.

 

 

Lipiec 2020

 

 

Przez 20 lat organom ścigania nie udaje się wyjaśnić zaginięcia dziewczyny. Nigdy też nie znaleziono jej ciała. W czerwcu tego roku sprawie przygląda się Jacek Dryjański. Były policjant, a jednocześnie właściciel firmy z Poznania, która doradza i pomaga w poszukiwaniu osób zaginionych.

 

W lipcu ojciec dziewczyny za jego namową zwraca się z wnioskiem do Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie o wgląd w akta sprawy. Policja odmawia. Uzasadnienie? Akta zawierają informacje niejawne, objęte klauzulą „Tajne”.

Pomimo trudności, Jacek Dryjański drąży sprawę. Wokół poszukiwań udaje mu się zgromadzić grupę zdeterminowanych ludzi. Są w niej eksperci z różnych dziedzin. Robią wszystko, aby rozwikłać tajemnicze zaginięcie. W śledztwo angażuje się m.in: Paweł Kaźmierczak, dziennikarz Magazyn Ekspresu Reporterów, a pomoc prawną zapewnia znana kancelaria adwokacka Anny Szydłowskiej z Warszawy.

„Mamuś, nie denerwuj się. Ja wrócę”

 

Wystarcza zaledwie pół roku, a ustalenia grupy rzucają nowe światło na sprawę i szokują.

- Zaginięcie Joanny Wesołek może mieć związek z przestępstwem. Nie mogę mówić o szczegółach, bo jesteśmy w trakcie gromadzenia dowodów. Dotarliśmy do mężczyzny, który był świadkiem rozmowy osób, które planowały „zniknięcie” Asi. W dzień, kiedy zaginęła, wyszła z domu na spotkanie z jarocińskim policjantem i już nie wróciła - mówi Jacek Dryjański.

 

 

Mama dziewczyny pamięta ten dzień, jakby to było wczoraj, jakby nie minęły dwie dekady. Odtwarza z fotograficzną dokładnością.

 

- Około o godziny 15.00 przyszło do nas do domu dwóch braci. Powiedzieli, że Asia ma się niczego nie bać. Ma zabrać listy z pogróżkami i zgłosić się u pewnego funkcjonariusza na komendzie, bo on chce się z nią zobaczyć. Miała się do niego stawić po godz. 22.00 - relacjonuje matka.

- Nie chciałam jej wypuścić. Nawet powiedziałam: „Asia to jest jakaś pułapka”. Ona już wychodziła, a ja ją cofnęłam do domu i powiedziałam: „Asia nie wychodź. Mam złe przeczucie, że już się nie zobaczymy”. Córka odpowiedziała: „Mamuś, nie denerwuj się. Ja wrócę. Przecież idę na spotkanie z policjantem”. To były ostatnie jej słowa i wyszła. Potem tak myślałam, że mogłam pójść z nią, ale gdybym poszła, to ja też zginęłabym. Na pewno …- urywa. - Dość długo za nią patrzyłam. Wyszłam przed bramę i patrzyłam - dodaje.

 

 

Asia nie ma komórki. Wtedy mało kto ma telefon przenośny. Ale jak ma się spóźnić, to zawsze dzwoni do domu z budki. Dzisiaj nie dzwoni. Miała być przed północą, ale jej nie ma. Mama, w nerwach, nie śpi całą noc.

 

- Liczyłam, że ona w każdej chwili pojawi się. Od tej pory ślad zaginął - płacze.

 

Rano jarocinianka idzie na policję. Chce zgłosić zaginięcie.

 

- Na dyżurce mi powiedzieli, że mam się wstrzymać, bo teraz są wakacje i ona się odnajdzie - przypomina sobie.

 

 

Nie słucha mundurowych. Zbiera sąsiadów i w upalny poniedziałek rozpoczynają poszukiwania na własną rękę. Chodzą po okolicy, sprawdzają w lesie, okolicznych parkach. Zrozpaczona matka następnego dnia znów idzie na policję.

 

- Ponownie odwlekali. Tłumaczyli, że musi upłynąć 24 godziny od złożenia zawiadomienia o zaginięciu do momentu rozpoczęcia poszukiwań - dodaje matka.

Przypomina sobie, że przesłuchiwało ją kilku policjantów, część z nich miało na nią krzyczeć.

- Straszyli, że „wsadzą mnie na dołek”. Jak już mnie tak dobrze zastraszyli, a to trwało kilka godzin, byłam wymęczona, wystraszona… Może w końcu mówiłam to, co chcieli usłyszeć. Nawet nie wiem, co - denerwuje się kobieta.

 

 

Październik 2020

 

Jacek Dryjański nie szczędzi mocnych słów pod adresem formacji, którą kiedyś zasilał. W jego ocenie mundurowi dopuścili się szeregu nieprawidłowości w prowadzonym postępowaniu.

 

- Najbardziej bulwersujące jest to, że ze sprawy same nie wyłączyły się jarocińska policja i prokuratura, skoro w zawiadomieniu o zaginięciu była informacja, że dziewczyna wyszła na spotkanie z funkcjonariuszem miejscowej komendy - podkreśla były funkcjonariusz.

 

 

 

O uchybieniach pisze na bieżąco w mediach społecznościowych na prowadzonym fanpage'u „Gdzie jest Joanna Wesołek?”

 

 

- Moim zdaniem nie były to błędy, tylko celowe działania - uważa Dryjański.

 

 

Wylicza, że policja nie pobrała od rodziców zaginionej próbek DNA.

 

 

- To niesłychanie ważna czynność w procesie poszukiwawczym w przypadku ewentualnego odnalezienia nieznanych zwłok. Pewnie teraz funkcjonariusze będą tłumaczyli, że rodzice żyją. Ale mogło się tak zdarzyć, że zmarliby. I co wtedy? Policjanci prowadzący śledztwo, jeśli sobie nie radzili ze sprawą, powinni ją przekazać do Archiwum X, bo tam pracują funkcjonariusze z najwyższej półki z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Dysponują „kosmicznym” sprzętem, który pomaga im w wykrywaniu takich spraw. Nie wykonano również progresji wiekowej, która umożliwiłaby kontynuację medialnych poszukiwań, pomimo upływu czasu. Za to wszystko powinni odpowiedzieć policjanci prowadzący sprawę oraz z racji zajmowanych stanowisk ich przełożeni, których obowiązkiem jest nadzorowanie czynności wykonywanych przez podwładnych.

 

 

Listopad 2020

 

Oficjalnie policja wciąż prowadzi sprawę 17-latki. Teczka śledztwa powinna być z roku na rok uzupełniana. Trzy razy pytamy o sprawę inspektora Krzysztofa Rzepczyka, komendanta jarocińskiej policji. Na kilka pytań nie uzyskujemy w ogóle odpowiedzi, a na niektóre tylko częściowo.

Czy w zawiadomieniu o zaginięciu Joanny Wesołek policja otrzymała informację, że miała udać się na spotkanie z jarocińskim policjantem? Jeżeli tak, to dlaczego jarocińska policja nie wyłączyła się z prowadzonego postępowania? Czy tego funkcjonariusza wówczas przesłuchano? A może taką wersję wykluczono? Odpowiedzi brak.

 

„Sprawa poszukiwań Joanny Wesołek jest sprawą operacyjną, w której znajdują się również informacje niejawne, w związku z czym nie możemy informować, jakie materiały zawiera” - pisze asp. Karina Migalska-Cepa, p.o. rzecznika prasowego KPP w Jarocinie.

 

Informuje również, że w przypadku zaginięcia osoby zawsze brane pod uwagę są różne założenia. Zadajemy kolejne pytania.

Czy jedna z przyjętych wersji zakładała, że zaginięcie Joanny Wesołek może mieć związek z przestępstwem? Czy brano pod uwagę, że mogła zostać uprowadzona i zamordowana? Policja nie odpowiada. Nie wiemy też, dlaczego jarocińscy funkcjonariusze nie zdecydowali się na przekazanie sprawy do elitarnego Archiwum X. Czemu nie pobrano próbek DNA.

Co więc zrobiono?Standardowe czynności, nazywane w policyjnej nomenklaturze „rutynowymi”.

 

„Jest to nawiązanie kontaktu ze znajomymi i rodziną zaginionej osoby, rozmowy z nimi, które miały na celu wyjaśnienie ewentualnych przyczyn i okoliczności zaginięcia oraz sprawdzenie miejsc, w których zaginiona  kobieta mogłaby przebywać. Sprawdzono i rozpytano osoby, z którymi Joanna kontaktowała się w ostatnim czasie i u których przebywała. Po uzyskaniu od rodziny zgody na publikację wizerunku, wizerunek zaginionej przekazano do mediów. W późniejszym czasie współpracowano z Fundacją ITAKA” - informuje policjantka.

 

Listopad 2020

 

Do Prokuratury Krajowej trafia zawiadomienie związane z uprowadzeniem, a następnie zabójstwem Joanny Wesołek.

 

- Podstawą do złożenia zawiadomienia o tej treści są informacje, jakie w powyższej sprawie zebrał pan Jacek Dryjański oraz dziennikarz Magazyn Ekspresu Reporterów TVP pan Paweł Kaźmierczak - o szczegółach na obecnym etapie nie mogę mówić, podobnie jak i o personaliach osób, które obejmuje powyższe zawiadomienie do Prokuratury Krajowej. Sprawa jest wielowątkowa i odpowiednie instytucje państwa również włączyły się w jej wyjaśnienie - mówi mecenas Anna Szydłowska, która cały czas poszukuje osób mających wiedzę na ten temat.

 

 

Dlaczego Asia zaginęła? - Za dużo wiedziała… - urywa matka. Czego Joanna Wesołek była świadkiem? Jaką wiedzę mogła mieć? Być może odpowiedzi na te i wiele innych pytań, poznamy w programie Magazyn Ekspresu Reporterów.

 

Matka liczy, że tym razem sprawę uda się wyjaśnić, dzięki tym osobom, które bezinteresownie jej pomagają.

 

- Nie potrafię znaleźć słów, jak jestem im wdzięczna za to, co robią i jak się starają. W końcu winni powinni zostać ukarani. Mam taki charakter, że nie mszczę się na nikim. Choć w sercu czuję, że Asia nie żyje - mówi trzęsącym się głosem.

 

Po chwili dodaje.

- To życia córce nie wróci, ale sprawiedliwości musi się stać zadość. Nie życzę żadnej matce tego, przez co ja muszę przechodzić.

 

Policja: „Joanna Wesołek jest w dalszym ciągu poszukiwana jako osoba zaginiona, lecz w 2015 r. decyzją Komendy Wojewódzkiej Policji z Poznania, zgodnie z obowiązującymi przepisami, zakończono czynności poszukiwawcze za zaginioną. Obecnie akta sprawy (3 listopada br.) Joanny Wesołek zostały przekazane do Komendy Głównej Policji w Warszawie celem przeprowadzenia ponownej analizy tej sprawy. W przypadku ujawnienia nowych śladów, dowodów w sprawie, zostaje ona podjęta do dalszych czynności”.

 

                                                                              

                                                                       Za pomoc w realizacji materiału dziękuję Jackowi Dryjańskiemu



Jacek Dryjański - właściciel firmy z Poznania, która doradza i pomaga w poszukiwaniu osób zaginionych

Sprawę zaginięcia Joanny Wesołek poznałem, kiedy zaangażowałem się w wolontariat w jednej z fundacji, zajmującej się pomocą rodzinom osób zaginionych i ich poszukiwaniami. Szybko zakończyłem tę współpracę, ponieważ działalność tam polegała na promowaniu osoby prezesa i napisanych przez niego książek, a to nie jest mój model pracy. Zdążyłem się zobowiązać ojcu Asi, że wyjaśnię zaginięcie jego córki. Na początku nic nie wskazywało, że sprawa jest tak skomplikowana i wielowątkowa. Jest sporo osób, które mają wiedzę na ten temat. Pisały do nas. Prosiły o spotkania i anonimowo przekazywały informacje. Do tej pory milczały, bo się zwyczajnie bały, a przede wszystkim nie miały zaufania do policji. Liczę, że dzięki reportażowi Pawła Kaźmierczaka z Magazyn Ekspres Reporterów w sprawę zaangażują się najwyższe organy ścigania i wspomogą nasze działania, a następnie osoby, które mogą mieć związek z tym przestępstwem, zostaną zatrzymane i usłyszą zarzuty.



„Tajne akta” 8 lipca tego roku Jerzy Wesołek, ojciec dziewczyny, zwrócił się do Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie z wnioskiem o wgląd do akt sprawy poszukiwań córki. Przez blisko dwa miesiące nie otrzymał żadnej odpowiedzi, a ustawowy termin wynosi 30 dni. Poprosił „Gazetę” o interwencję w tej sprawie. W pierwszym piśmie komenda poinformowała, że osoba zgłaszająca zaginięcie Joanny Wesołek na bieżąco jest informowana o poczynionych ustaleniach. Zgłaszającą była matka, a o wgląd w akta występował ojciec. Ostatecznie policja odpowiedziała ojcu dopiero 10 września. Jego, podobnie jak redakcję poinformowała, że akta sprawy zawierają informację niejawną oraz objęte są klauzulą „Tajne”, co uniemożliwia zastosowania przepisów dotyczących wglądu i zapoznania się z aktami sprawy wynikające z art. 156 § 5 Kpk.



Groźby

W 2000 roku jarocińska policja prowadziła postępowanie w sprawie kierowania gróźb karalnych wobec Joanny Wesołek oraz pozbawienia jej wolności. W sprawie pozbawienia wolności w dniu 27.11.2000 r. postępowanie zostało umorzone na podstawie art. 17 par 1 pkt.1. Natomiast w sprawie gróźb karalnych w dniu 27.11.2000 r. został skierowany do Sądu Rejonowego w Jarocinie akt oskarżenia przeciwko jednemu z mieszkańców Jarocina.





Osób, które mają jakąkolwiek wiedzę na temat zaginięcia Joanny Wesołek z Jarocina, nadal poszukuje warszawska adwokat Anna Szydłowska. Informacje można przekazywać pod numerem telefonu 790-778-888 lub mailowo anna.szydlowska@adwokatura.pl. Mecenas zapewnia anonimowość.


 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE