Ten ostatni utrzymywał, że jego nietykalność cielesna została naruszona w trakcie sprzeczki z radnym PSL-u. Z kolei Marcin Półrolniczak twierdził, że wszystko skończyło się na wymianie zdań, a sprawa dotyczyła dawnych, wspólnych interesów.
Tak czy inaczej, po zdarzeniu w Klęce, rolnik z Zakrzewa udał się do szpitala w Jarocinie, gdzie był hospitalizowany.
Sprawą zajęła się średzka policja. Postępowanie nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Środzie Wlkp. To właśnie na wniosek tej ostatniej szpital udostępnił śledczym dokumentację z leczenia rolnika. Historii choroby przyjrzał się biegły. - Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie, ponieważ biegły wydał opinię, że obrażenia ciała, które miał poszkodowany, powodowały rozstrój zdrowia, trwający poniżej dni 7 - wyjaśnia mł. asp. Edyta Kwietniewska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Środzie Wlk. - W związku z tym, jest to czyn ścigany z oskarżenia prywatnego.
Grzegorz Parzysz w rozmowie z naszym dziennikarzem twierdził, że nic nie wie o umorzeniu sprawy. Nie udało nam się go zapytać, czy pozwie ludowca prywatnie. - Nie mogę się na ten temat wypowiadać. Dziękuję bardzo. Do widzenia - powiedział w trakcie rozmowy telefonicznej i rozłączył się.
Marcin Półrolniczak nie chciał komentować decyzji prokuratury. Od początku utrzymywał, że sprawa ma charakter polityczny i w ten sposób próbuje się go dezawuować publicznie. - Próbowano, również w komentarzach w internecie, zniszczyć moje dobre imię przy okazji dotykając nie tylko mnie, ale również najbliższej rodziny. Trudno przejść obok tego obojętnie - mówi radny PSL-u.