reklama

Były prezes ZGO: Okradli mnie w Jarocinie

Opublikowano:
Autor:

Były prezes ZGO: Okradli mnie w Jarocinie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Ciemne chmury zbierają się nad byłym szefem Zakładu Gospodarki Odpadami w Jarocinie. Obecne władze spółki i miasta zarzucają mu między innymi fikcyjne zatrudnianie osób przychylnych poprzedniej władzy, przelewanie pieniędzy na swoje prywatne konto, opóźnienia w regulowaniu zobowiązań i działanie na niekorzyść spółki.

Prezes Mariusz Małynicz mówi wprost, że jego poprzednik „może się nie wypłacić”. - Nie wiem jeszcze jaka będzie skala tych roszczeń - być może w setkach tysięcy złotych, a może w milionach - mówi Małynicz w wywiadzie dla Gazety Jarocińskiej.

Były szef spółki śmieciowej wciąż nie wrócił spółce kilkudziesięciu tysięcy złotych, które przelał na własne konto. Do prokuratury trafiło już kilka zawiadomień w tej sprawie. Wszystkie są w toku. Jedno z postępowań, jak dowiedział się portal, prowadzone jest pod kątem kradzieży. Póki co zarzutów nikomu nie postawiono.

Zadrożny odpiera wszystkie zarzuty, albo podaje własną wersję, usprawiedliwiając podejmowane decyzje. W czwartek późnym wieczorem pojawił się w Jarocinie. Umówił się też na rozmowę z naszym dziennikarzem w piątek rano. Spotkanie odwołał w ostatniej chwili. - Zostałem okradziony. Dziwne włamanie do depozytu moich rzeczy w pałacu. Policja wie, sprawdzę co mi zginęło i im podam - napisał Zadrożny i obiecał opisać całą sytuację. Nie odezwał się już jednak.

Rzecznik jarocińskiej policji sierż. sztab. Agnieszka Zaworska twierdzi, że policja nie ma żadnych informacji, by któryś z klientów pałacu Radolińskich został okradziony.

[AKTUALIZACJA 15:51]

Policja wyjaśnia. - Informację o kradzieży otrzymaliśmy od jednej z pracownic schroniska. Wynikało z niej, że pan Zadrożny wynajmował pokój w pałacu. Umowę miał do końca grudnia. Jednak nie przyjechał po swoje rzeczy i dlatego zostały one przeniesione do innego pomieszczenia - informuje sierż. szt. Agnieszka Zaworska. - 29 stycznia pan Zadrożny przyjechał do pałacu i okazało się, że nie ma wszystkich jego rzeczy. Pan Zadrożny miał się do nas zgłosić, złożyć zawiadomienie, ale do tej pory go nie było.

Były prezes twierdzi, że w tym tygodniu dostarczy śledczym „listę rzeczy, które jego zdaniem zginęły”.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE