Sekretarz gminy Aldona Łyskawińska została zwolniona ze stanowiska. Przebywająca od kilku miesięcy na chorobowym urzędniczka, o rozwiązaniu umowy o pracę została poinformowana listownie wraz z uzasadnieniem. - To jest dyscyplinarnie zwolnienie - tłumaczy portalowi burmistrz Adam Pawlicki i dodaje, że decyzja jest między innymi pokłosiem prześwietlenia dokumentacji w Urzędzie Miejskim przez Najwyższą Izbę Kontroli. - Okazało się, że kilku urzędników magistratu w trakcie wykonywania czynności, dodatkowo pracowało na umowę zlecenie - tłumaczy.
Kontrola NIK wykazała również nieprawidłowości przy wydatkowaniu dotacji celowej. Chodzi o zwrot kilku tysięcy złotych podatku akcyzowego, który otrzymują rolnicy. - Gmina została narażona na stratę. Prawdopodobnie będziemy musieli oddać pieniądze. Nie skontrolowano prawidłowo wniosku złożonych w urzędzie - słyszymy w magistracie. Kontrolerzy zarzucili też byłej już sekretarz przekroczenie uprawnień i złamanie dyscypliny finansowej.
Aldona Łyskawińska wygrała konkurs na sekretarza gminy w 2012 roku. Jej kariera samorządowa była związana z byłym burmistrzem Stanisławem Martuzalskim. Gdy był on starostą, Łyskawińska kierowała między innymi kancelarią powiatu. Kiedy Martuzalski stracił posadę szefa powiatu z pracą w starostwie musiała pożegnać się również urzędniczka. Wróciła do urzędu, gdy premier powierzył jej dawnemu szefowi kierownie gminą.
Od kilku miesięcy Łyskawińska przebywa na zwolnieniu lekarskim. Czy władze gminy nie obawiają się, że jej zwolnienie w takich warunkach, może skutkować przywróceniem na stanowisko przy ewentualnym odwołaniu do sądu pracy? - Nie nastąpiło wypowiedzenie umowy, tylko jej rozwiązanie. Zarzuty są dosyć mocne, ale nie wiem, co zrobi sąd - odpowiada burmistrz Pawlicki.
Nie udało nam się porozmawiać ze zwolnioną urzędniczką.
