Późnym wieczorem udało nam się porozmawiać z burmistrzem Jarocina Stanisławem Martuzalskim.
Bartek Nawrocki: Ludzie związani z ZJ mówią, wprost, że to pisemko, to dzieło pana komitetu. Sprawa trafiła na policję.
Stanisław Martuzalski: To jest następna prowokacja. Tym bardziej, że jak czytam również na waszym portalu, po raz kolejny jest atakowana moja rodzina. To jest szkalowanie mojej rodziny i tak próbuje się uzyskać efekt polityczny. Przypomnę, że to nie pierwszy raz. Na jednym z festiwali nastąpiło bezpodstawne oskarżenie mojego syna, jak to określił pan Pawlicki…
„Groził mi kosą”…
Efekt była taki, że jak ustaliła prokuratura, żadnych takich działań nie było. To, z czym mamy do czynienia teraz, to następny taki przypadek. Spodziewałem się, że do czegoś takiego może dojść.
W oświadczeniu pełnomocnika KWW ZJ czytamy, cytuję: „Przemysław Musielak prowadząc na Osiedlu Konstytucji 3 Maja kampanię od drzwi do drzwi spotkał w jednym z bloków kolportera gazetki - Krzysztofa Martuzalskiego, bratanka obecnego burmistrza”. Pan się od tego odcina?
Tak. To jest następna ohydna prowokacja. Nie miałem możliwości skontaktowania się z bratankiem, natomiast jestem przekonany, że on żadnych tego typu akcji nie prowadził. Pomaga mi w kampanii, ale to nie ma nic wspólnego z jakimiś materiałami, o których nic nie wiem. Pan to widział?
Tak. W większości jest to atak na kandydata ZJ. Są też informacje, którymi wy się chwalicie oficjalnie, np. budowa 15 km dróg.
Nie wiem. Ja tego nie widziałem. Jeśli przytacza pan te dane, na temat budowy dróg, to ja o tym mówię oficjalnie od dwóch miesięcy.
Czy istnieje możliwość, że za produkcją tego, jak go nazywa ZJ "paszkwilu", stoi komitet Lewica Razem, który również pana popiera?
Nie spodziewam się. Jak pan pewnie zauważył, od początku kampanii skupiam się na tym, co mamy zrobić i takie jest moje hasło. Ja koncentruje się na tym, co ludzie oczekują, a nie na historii. (…) Być może to jest prowokacja wywołana przez komitet Ziemi Jarocińskiej. Nie jestem szaleńcem i wiem, że stara zasada mówi, że niech mówią nawet byle jak, byle mówili.
Czyli pana zdaniem to jest prowokacja i pana komitet nie ma z tym nic wspólnego?
Mówię jeszcze raz jasno i dobitnie – nic nie wiem o tego typu działaniach w ramach mojego komitetu.